Dla mnie Ojciec Kentenich to Szensztat, to Jego wielkie i bardzo oryginalne orędzie dla każdego. Mnie ono zachwyciło i pociągnęło na nową „inną drogę” ku Bogu i Maryi.
Pierwszy raz usłyszałam o Szensztacie podczas spowiedzi, dowiedziałam się że jest tam taki zwyczaj /praktyka/, że to, co trudne „wrzuca się do stągwi”, ofiarowuje Matce Bożej. To trafiło do mnie i bardzo zainteresowało. Od tej chwili to, co spotykało mnie na co dzień, zwłaszcza przykrego, ofiarowywałam Maryi. W internecie poszukałam informacji na temat Szensztatu i o. Józefie Kentenichu. I tak powoli poznawałam bliżej życie i dzieło o. Jozefa Kentenicha. Przeczytałam kilka pozycji książkowych: Nazywają go Ojcem, Barbara Kast, Akty Założycielskie, W szkole Apostoła Pawła.
Ujęło mnie, że o. Kentenich szczególną uwagę zwrócił na wewnętrzny świat ludzkiego serca i duszy. Kładł duży nacisk na osobisty rozwój, samowychowanie i wspinanie się wzwyż. Zachęcał, by stale rozwijać się i uczyć, aż do końca życia, pod czujnym okiem Matki Bożej i Jej Syna.
O. Kentenich był oddany Maryi bez reszty, Ona nie musiała się jemu objawiać jak w Lourdes czy w Fatimie, ponieważ Jej obecność odczuwał od dzieciństwa do końca swoich dni, tj. do 15 września 1968 roku.
Matka Boża na tą bezgraniczną miłość odpowiedziała swoją matczyną troską ochraniała go nieustannie. O. Kentenich – wierząc w działanie Bożej Opatrzności – zaprosił Maryję do małej kapliczki, by tam objęła swój tron i rozdawała łaski. Najpierw w grupie młodych chłopców, a w przyszłości nowym pokoleniom...
Spojrzenie o. Kentenicha na życie, na modlitwę zafascynowało mnie. Zwłaszcza niezwykły i budujący dla mnie był fakt, iż będąc więźniem obozu koncentracyjnego w Dachau w latach 1942-1945, gdzie ludzie tracili wiarę, popadali w rozpacz i ginęli, o. Kentenich żył pełnią wiary, układał modlitwy, głosił rekolekcje, podtrzymywał na duchu, prowadził działalność duszpasterską.
Rok temu zawarłam przymierze miłości i włączyłam się w Ligę Matek Szensztackich. Chcę też głębiej poznawać Dzieło O. Kentenicha i jego wskazania wcielać w życie.
M.M.